Jemy zmielone kości, świńską skórę i tłuszcz...

Jakość wędlin gwałtownie się pogarsza. Czy rząd przywróci obowiązkowe normy na kiełbasę? – zastanawia się Gazeta Wyborcza. Branża produkuje coraz częściej wyrób bardzo niskiej jakości - twierdzi cytowany przez gazetę Stanisław Kowalczyk, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Dlaczego tak się dzieje? Ludzie chcą, żeby było tanio, a jakość ma drugorzędne znaczenie. Dlatego kiełbasy robi się w dużej mierze z MOM (mięso odkostnione mechanicznie). Jest to masa kostno-tłuszczowa. Po oddzieleniu mięsa ze zwierzęcia zostaje szkielet. Przeciska się go przez sita różnej wielkości pod wysokim ciśnieniem albo podgrzewa i miele. Do tego skórki wieprzowe, tłuszcz i maski, czyli wszystko, co się zdejmuje z głowy świniaka. Plus przyprawy i związki chemiczne, które absorbują wodę. Tak samo robi się tanie parówki i pasztety.

Wędliny "z dolnej półki" to połowa naszego rynku. Jak informuje "GW", normy na wędliny stały się nieobowiązkowe w 2004 r., kiedy przystąpiliśmy do Unii Europejskiej, bo Unia ich nie narzuca (z wyjątkiem produktów regionalnych). Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych chce, by w Polsce częściowo je przywrócić.

źródło: Redakcja EkoNews, fot. sxc.hu
Gazeta Wyborcza