Prezydencki projekt ustawy o nasiennictwie

 

Przypominali m.in., że w miodzie pszczelim znajdywane są pyłki roślin GMO. Ich zdaniem gospodarstwa ekologiczne stracą certyfikaty czystych upraw, gdy okaże się, że ich uprawy zawierają nawet śladowe ilości genetycznie modyfikowanych organizmów. – Nikt nie zatrzyma ani wiatru, ani zwierząt; żadna strefa buforowa nie zapewni, że materiał z upraw GMO nie przeniesie się na zwykłe rośliny – mówiła jedna z uczestniczek debaty.

Uczestnicy wysłuchania chcieli też wycofania z projektu przepisów ograniczających stosowanie ziarna odmian regionalnych. Przekonywali, że miejscowe odmiany lepiej się sprawdzają i są dobrze dostosowane do lokalnych warunków. Podkreślali, że wprowadzenie limitu spowoduje, iż właścicielami większości odmian wysiewanych w naszym kraju nasion będą korporacje dostarczające materiał siewny.

Przedstawiciele organizacji ekologicznych poparli w środę przygotowane przez ministra rolnictwa Marka Sawickiego rozporządzenie zakazujące upraw GMO w Polsce. Jest ono w konsultacjach społecznych. Zaznaczali, że nowe przepisy ustawy o nasiennictwie powinny dawać możliwość wprowadzenia zakazu upraw GMO bez wcześniejszej zgody Komisji Europejskiej. Taką zgodę musi uzyskać obecnie konsultowane rozporządzenie.

Pionierów zwalczania modyfikowanych nasion nie brakuje
Jak tłumaczył wiceprzewodniczący sejmowej komisji rolnictwa Leszek Korzeniowski (PO), 7 krajów UE wprowadziło zakaz GMO. – Mogły to zrobić, ponieważ wcześniej zaimplementowały unijne przepisy i poprzez różnego rodzaju rozporządzenia zablokowały, zgodnie z dyrektywą unijną, możliwość uprawiania roślin GMO w swoich krajach – tłumaczył. Zaapelował, by organizacje ekologiczne pomogły stworzyć taką ustawę, która w pierwotnym kształcie wdroży przepisy UE, a w konsekwencji, poprzez rozporządzenia, doprowadzi do zablokowania w naszym kraju upraw GMO. – W taki sposób rząd uchroni się od kar, które są wyjątkowo dotkliwe –powiedział.

Stanisław Kalemba (PSL) mówił, że skoro wszyscy są zgodni co do zakazu GMO w Polsce, to powinien zostać on wprowadzony. ”Jeżeli polski rząd uważa, że nie powinno być upraw GMO, to trzeba się zastanowić, co jeszcze trzeba zrobić, jak doprecyzować przepisy, by ich nie było. W tej sprawie jest konsensus - podkreślił. Potwierdził, że uczestnicząc w różnych gremiach w ramach prac Komisji Europejskiej, widzi, że co chwila pojawiają się propozycje dopuszczenia nowych odmian roślin GMO do obrotu. Dodał, że inną sprawą jest obrót nasionami GMO - o tej sprawie na forum KE w ogóle się nie dyskutuje, „ale logiczne jest, że jeżeli w danym kraju jest zakaz upraw, to po co wprowadzać w przepisach możliwość obrotu nasionami GMO”.

Reprezentujący prezydenta minister Olgierd Dziekoński, podsumowując posiedzenie, dziękował za uwagi do projektu. Wyraził nadzieję, że w trakcie dalszych prac projekt zostanie tak poprawiony, by efektywnie służył polskiemu rolnictwu, m.in. w związku z podnoszonymi w debacie sprawami definicji obrotu nasionami GMO. Podkreślił, że „intencją prezydenta przy zgłoszeniu ustawy o nasiennictwie było wsparcie legislacyjne polskiego nasiennictwa, by mogło ono w czasach dużej konkurencji na rynku globalnym utrzymać wartość polskich nasion, polskiego genotypu rolnego”. Dodał, że prezydent wielokrotnie podkreślał, iż „widzi potrzebę całościowej regulacji problematyki GMO”, o czym także wspominali uczestnicy środowego spotkania.

Inicjatywa prezydenta
Prezydent po tym, jak w sierpniu 2011 r. zawetował uchwaloną 1 lipca 2011 r. przez Sejm ustawę o nasiennictwie, zawierającą m.in. przepisy dotyczące roślin genetycznie modyfikowanych (GMO), w styczniu skierował do parlamentu własny projekt. Swoją decyzję o wecie tłumaczył niezgodnością ustawy z prawem UE.

Projekt prezydencki powtarza większość zapisów zawetowanej ustawy. Przepisy o GMO są jedynie niewielką częścią projektu, którego celem jest nowoczesne i zgodne z unijnym prawem uregulowanie kwestii związanych z wytwarzaniem, rejestracją, oceną, kontrolą i obrotem materiałem siewnym. Wdraża on też do polskiego prawa 30 dyrektyw unijnych i siedem decyzji oraz postanowień KE. Ma zastąpić obecnie obowiązującą ustawę z 2003 r. Projekt dopuszcza do obrotu 21 rodzajów materiału siewnego, w tym odmiany wpisane do krajowego rejestru lub wpisane do rejestrów innych krajów UE. Zawiera też upoważnienie dla ministra rolnictwa do wprowadzenia w drodze rozporządzenia zakazu stosowania materiału siewnego z powodu np. nieprzydatności w polskich warunkach klimatycznych lub dla uniknięcia zagrożenia np. dla zdrowia ludzi.

Nadal mają jednak obowiązywać przepisy: o zakazie wpisu odmian genetycznie modyfikowanych do krajowego rejestru, obowiązek dołączenia do wniosku o wpis do krajowego rejestru oświadczenia, że odmiana nie jest GMO oraz zakaz dopuszczenia do obrotu na terytorium Polski materiału siewnego odmian genetycznie zmodyfikowanych.

Na początku marca rząd pozytywnie zaopiniował prezydencki projekt, z wyjątkiem przepisów dotyczących GMO. W ocenie rządu wprowadzenie zakazu naraziłoby Polskę na kary ze strony UE."

Źródło: TVP Parlament

Jak informuje TVP Parlament, "publiczne wysłuchanie odbyło się podczas wspólnego posiedzenia dwóch sejmowych komisji – rolnictwa oraz środowiska.

GMO dotyczy nawet pyłku pszczół. W dyskusji na temat projektu ustawy zabierali głos jedynie przeciwnicy GMO. Rolnicy ekologiczni, ekolodzy, samorządowcy i naukowcy przekonywali podczas trzygodzinnego wysłuchania, że GMO jest szkodliwe m.in. dla pszczół. Ich zdaniem doprowadzi też do upadku rozwijane w Polsce rolnictwo ekologiczne. Domagali się doprecyzowania zapisów tak, by nasion modyfikowanych nie można było sprowadzać „na własny użytek”.