Premier Pawlak nie zgodził się na przyjęcie konkluzji energetycznej mapy drogowej 2050, bo niespełnione były konieczne postulaty, które miały znaleźć się w tym dokumencie. Zapowiadaliśmy, że bez nich nie przyłączymy się do pozostałych państw, bo faktycznie tylko my zawetowaliśmy konkluzję – mówi Tomasz Tomczykiewicz.

15 czerwca br. odbyło się posiedzenie Rady Unii Europejskiej ds. Transportu, Telekomunikacji i Energii, podczas którego miała zostać przyjęta konkluzja zakładająca dalszą redukcję emisji dwutlenku węgla w sektorze energetycznym po 2020 roku.

Unijni ministrowie pracują nad wyznaczaniem dalszej drogi do niskoemisyjnej gospodarki. Strona Polska nie zgadza się na – zdaniem rządu – restrykcyjne regulacje, dopóki inne kraje spoza UE, jak Stany Zjednoczone czy Chiny również nie zobowiążą się do ich przestrzegania.

– Decyzjom na szczeblu unijnym powinny jednak towarzyszyć działania o wymiarze globalnym. Jednostronne zobowiązanie będą prowadzić do przenoszenia produkcji energochłonnej z terenu UE do państw trzecich, co zwiększy tzw. zjawisko ucieczki emisji (carbon leakage) – powiedział wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak podczas posiedzenia Rady.

Przedstawiciele rządu podkreślają, że zobowiązania, które dotychczas przyjęła na siebie Polska i pozostałe kraje członkowskie, są wystarczająco wymagające i trudne do zrealizowania.

– Przede wszystkim chcieliśmy, by ta mapa drogowa odnosiła się ściśle do polityki energetycznej, a jednak część zawartych w niej zapisów wpływałaby na politykę klimatyczną. Chcieliśmy to wyraźnie oddzielić i postulowaliśmy, aby odnosić się do postanowień zawartych w 2011 roku przez Radę Europejską. Mówiły one o tym, że dalsze cele redukcyjne będą związane z podpisaniem przez wszystkie państwa, na całym świecie porozumień w sprawie emisji. Tego nie udało się osiągnąć, w związku z tym nie zachodzi warunek aby móc dalej zaostrzać politykę klimatyczną w Europie – Tomasz Tomczykiewicz wyjaśnia przyczyny odrzucenia konkluzji.

Dodaje, że rząd chciał przyjąć dokument, ale te nasze najważniejsze propozycje nie zostały w nim ujęte.

– Gdyby te warunki były spełnione i ten dokument miał kształt taki, jaki oczekiwaliśmy i od wielu, wielu miesięcy postulowaliśmy, to nie byłoby powodu do stawiania weta – podsumowuje wiceminister.

Zaznacza, że do 2020 r. wypełnimy zobowiązania, które zostały zdefiniowane podczas Rady w 2007 roku. Chodzi o tak zwany pakiet klimatyczno-energetyczny, nakładający na wszystkie kraje UE obowiązek redukcji emisji CO2, wzrostu udziału energii ze źródeł odnawialnych w zużyciu energii końcowej oraz zwiększenia efektywności wykorzystania energii.

– To oczywiście duży wysiłek, ale to też jest związane z niezbędną modernizacją, również tych bloków energetycznych na węgiel kamienny. Tu nie rozbiega się droga, którą prowadzą elektrownie z tymi postulatami, na które zgodziliśmy się w 2007 roku. My te cele osiągniemy, ale dużym wysiłkiem całego kraju – mówi Tomczykiewicz.

Zdaniem polskiego rządu tzw. dekarbonizacja jest zbyt kosztowana dla naszej gospodarki, opartej w dużej mierze na węglu.

żródło: Ekonews