Na tę decyzję producenci biopaliw czekali od dawna. Projekt rozporządzenia wprowadzającego nowy rodzaj paliwa był gotowy w ubiegłym roku, jednak okazało się, że konieczna jest jeszcze zgoda Brukseli. Obawiano się, że analizy potrwają przynajmniej pół roku i tym samym sprzedaż nowego paliwa opóźni się.
Okazuje się jednak, że procedury przyspieszyły, a Bruksela nie zgłosiła żadnych uwag do korekty naszych przepisów. Eksperci oczekują teraz szybkiej notyfikacji. Zaraz po niej, sprzedaż „B7” na pewno ruszy pełną parą.
– Rozporządzenie jest już gotowe. Wystarczy podjąć temat na Radzie Ministrów. W przypadku oficjalnej akceptacji w ciągu kilku tygodni jesteśmy w stanie wprowadzić nowe paliwo na stacje benzynowe – mówi Adam Stępień z Krajowej Izby Biopaliw.
Dla kierowców niewiele się niestety zmieni. Wyższa zawartość biokomponentów w paliwie nie wpłynie na obniżenie cen przy dystrybutorach. Na „B7” zyska cała branża biopaliwowa. Dzięki 7% zawartości estrów roślinnych w oleju napędowym popyt na nie będzie większy.
Przeciwni rozwojowi rynku biopaliw są ekolodzy, dla których produkcja energii zamiast żywności jest nieetyczna i odbywa się ze szkodą dla środowiska, bo większość kukurydzy używanej do produkowania bioetanolu to GMO.
– Tak długo, jak produkcja biopaliw będzie niezrównoważona, tak długo organizacje ekologiczne będą przeciwne tego rodzaju produkcji – mówi Katarzyna Guzek, działaczka Greenpeace Polska.
Za oceanem połowa produkowanej kukurydzy trafia na cele paliwowe. W Polsce zdecydowana większość rzepaku zamieniana jest jeszcze na olej jadalny, ale jego udział w produkcji biopaliw stale rośnie."
Źródło: Radosław Bełkot, Redakcja Rolna TVP, TVP Info, www.tvp.info, fot. sxc.hu